sobota, 2 czerwca 2012

Ranisz mnie codziennie.

I obiecuję, kurwa, że jak umrę to
żadna Twoja noc nie bedzie spokojna.
Ranisz mnie codziennie, dzień po dniu swoją obojętnością...

Nie będę dziewczynką do której zawsze możesz wrócić. Nie bedę jakimś pierdolonym planym B. Jakimś, kurwa, wyjściem awaryjnym. O Nie!



Przed oczami ciągle mam nas trzymających się w objęciach...

Nie dziwię się że wolał ją. W sumie też bym wolała ją od siebie.


To zabawne... Ludzie łamią Ci sece, a Ty nadal potrafisz ich kochać tymi małymi kawałkami...

Są rzeczy, których nie da się pojąć mimo
iż droga do zrozumienia wydaje się taka prosta

Nie wiem czy tęsknię za Tobą, czy za Twoją obecnością, czy potrzebuję Cię, bo Cię kocham, czy chcę, abyć tu po prostu był, bo przyzwyczaiłam się do Twojego widoku.

I gdzie ta radość,która kiedyś we mnie tkwiła?



Najgorzej jest wieczorem, kiedy siadasz na łóżku i czujesz, że na serio nic nie masz...

-Nigdy więcej! - krzyknęło Serce.
-Czyli do następnego razu... - dodała cicho Nadzieja...

Z tego szczęścia to aż mi się skakać chce.
Nalepiej z mostu i pod pociąg.

Wkuria mnie fakt,
że teraz inna cieszy się tym, czym ja wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz